*Muzyczne
lato 2017 roku*
Niewątpliwym przebojem lata 2017
jest Despacito.
Już pierwsze takty tego utworu wprawiają moje nogi w rytm taneczny, a uśmiech
natychmiast poprawia moje rysy twarzy i już nie myślę o wizycie u doktora
Gojdzia. ;-)
Aczkolwiek Despacito w moim wykonaniu brzmi bardziej rodzimo, czyli jak Kory,
„nie poganiaj mnie bo tracę oddech, nie
poganiaj mnie bo gubię rytm(…)”. Ponieważ piszę nową powieść i wiem, że fajnie
by było gdyby pojawiła się w październiku, a tu mąż nachyla się nade mną i śpiewa:
„ Czy mnie jeszcze pamiętasz, dowód na to mi daj” i ku mojemu ogromnemu
zaskoczeniu dodał: „Daj się skusić na
wakacje, morze, plaża i kolacje. Będziemy tańczyć aż po świt. Chciałbym też w
księżyca blasku stawiać z Tobą babki z piasku i wciąż do ucha szeptać Ci tak,
jak wtedy- zawsze z Tobą chciałbym być, przez całe lato! Zawsze z Tobą
chciałbym być, kochaj mnie za to! Zawsze z Tobą chciałbym być, tylko we dwoje!”.
I jak w takich okolicznościach mogłabym
kontynuować powieść? W głowie mi zakołatało: „Prosto ludziom w oczy patrz, niewielu ma odwagę. Pozorami kryją
twarz…Nie daj się, ludzie niech swoje myślą. Nie daj się!(…)”. Jednak
zerknęłam na niego łaskawym wzrokiem, bo taka propozycja nie zdarza się dwa
razy i …” Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch tych samych
spojrzeń w oczy nie, nie, nie, nie(…)”, no i wpadając w rytm śpiewającego
murmurando kontynuowałam, bo przecież: „Niech
żyje Bal! Bo to życie, to Bal jest nad Baale! Niech żyje Bal! Drugi raz nie
zaproszą nas wcale!(…)”.
Dlatego postanowiłam, a niech się dzieje! Przecież
pisać mogę wszędzie, a szczególnie kiedy wokół mnie brzmi muzyka. Muzyka mojego
serca zagrała: „Kawiarenki na, na, na
kawiarenki na, na, na. Stolik nasz w nieważkości lamp krąży tu, krąży tam.
Filiżanki - białe ptaki -lecą wprost w kolorowy dym, płyną w nim, giną w nim.
Pan i pani na, na, na, zaszeptani, na, na, na, któż to wie, gdzie naprawdę są,
ona z nim i on z nią. Kawiarenki, kawiarenki, porwą gdzieś w siódme niebo aż
stolik nasz......na na na na, na na na na(…)”
I tak
pomału zamykając laptopa podśpiewywałam, aż z drugiego pokoju usłyszałam
głos męża: „Co dzień nas gna w nowe strony zadyszany czas. Sto dat, sto spraw, wciąga
nas, gna nas. I moje dni wszechobecny pośpiech, czasu znak naznaczy mi, może
przez to tak lubię: Lubię wracać tam, gdzie byłem już pod ten balkon pełen
pnących róż, na uliczki te znajome tak.(…)”.
Pozdrawiam
gorąco.
P.S. A jakie piosenki grają u Was tego lata?