;-)))))
Na zakończenie roku szkolnego dyrektor zwraca się do uczniów.
- Życzę wam przyjemnych wakacji, zdrowia i żebyście we wrześniu wrócili mądrzejsi.
- Nawzajem - odpowiada młodzież.
;-)))))
Nauczycielka:
- Kazałam wam zrobić przez weekend dwa dobre uczynki. Jasiu, opowiedz nam o swoich czynach.
Jasio:
- W sobotę pojechałem do babci i babcia bardzo się ucieszyła.
A w
niedzielę wyjechałem od babci i babcia jeszcze bardziej się ucieszyła!
;-)))))
- Jasiu jedz szybciej owsiankę, bo spóźnisz się do szkoły.
- Mamo, ale ja się boję tam iść.
- Nie histeryzuj Jasiu, ty musisz iść do szkoły!
- Ale mamuniu, ja nie pójdę, bo tam mnie nikt nie lubi,ani dzieci ani nauczyciele,a sprzątaczka to mnie nawet ze ścierką goniła.
- Jasiu, ale ty musisz tam iść, ty jesteś tam dyrektorem!
Szukaj na tym blogu
piątek, 30 sierpnia 2013
środa, 28 sierpnia 2013
dzisiaj.....
Dzisiaj odwiedził mnie taki fantastyczny gość. Nie przedstawił się , wiec nic o nim nie mogę opowiedzieć. Przycupnął na chwilkę i zaraz odfrunął ;-)))
a wieczorem słońce znowu zachwycało nas swoim zachodem
Coś..
Nie wiem, czy to z racji wieku, czy gonitwy czasu -ja ciągle czegoś szukam! A to kluczy do mieszkania, a to portfela no i oczywiście ...telefonu - komórki ;-)), bo stacjonarnego nie musiałam szukać - był zawsze na swoim miejscu. Chyba przejęty swoją nazwą nigdzie się nie ruszał i stał na raz wybranej przeze mnie półce. Oj co ja piszę?! No, ale tak było.W każdym razie postanowiłam zaradzić moim poszukiwaniom tych rzeczy. Najpierw kupiłam czerwony portfel. Rzeczywiście łatwiej go znaleźć. Chociaż, co do zawartości portfela dalej bez zmian ;-) Kupiłam telefon komórkowy w barwie czerwonej i nastawiłam możliwie najgłośniejszy dzwonek. A co do kluczy, to wypatrzyłam takie cudeńko w sklepie i nie bardzo byłam zdecydowana, czy na pewno coś takiego przyda się w moim domu.....
Jak widać wieszak jest śliczny, a do tego wywołuje u mnie sentymentalne wspomnienie minionej wizyty....
wtorek, 27 sierpnia 2013
Niebo
"Dla przeciwwagi wielu uciążliwości życia niebo ofiarowało człowiekowi trzy rzeczy: nadzieję,sen i śmiech."
"Piękne jest to, co podoba się całkiem bezinteresownie."
cytaty; Immanuel Kant
Ściernisko
Pole, pole, łyse pole, ale mam już plan.
Pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam.
Nad makietą się męczyłem ładnych parę lat,
Ale za to zwiedzać cudo będzie cały świat
Tu na razie jest ściernisko
Ale będzie San Francisco,
A tam, gdzie to kretowisko,
Będzie stał mój bank.
Do roboty mam smykałkę, krzepę mam, jak wół.
Sam pociągnę wóz pustaków, choćby był bez kół.
Już wyciąłem wszystkie krzaki, teraz zwożę żwir.
Mam to w nosie, że sąsiedzi mówią o mnie "świr".
Tu na razie jest ściernisko . .
Ja nie jestem w ciemię bity, budowlankę znam
I samemu burmistrzowi wstęgę przeciąć dam.
Tu na razie jest ściernisko . . .
sobota, 24 sierpnia 2013
Pomaluj mój świat....
Piękna noc
Porzuciłem chatki ściany,
Gdzie najmilsza moja mieszka:
Las tu ciemny, mgłą owiany,
Tłumi krok zarosła ścieżka.
Księżyc patrzy poprzez chmurę,
Zefir mu podaje skrzydła,
Brzozy przesyłają w górę
Najwonniejsze doń kadzidła.
Jak rozkosznie teraz czuję
Chłód, co zmysły me ożywia,
Jak ta cicha noc czaruje
I mą duszę uszczęśliwia.
Lecz oddałbym, mogę przysiąc,
Choćby to groziło zgubą,
Takich pięknych nocy tysiąc
Za noc jedną z moją lubą
Gdzie najmilsza moja mieszka:
Las tu ciemny, mgłą owiany,
Tłumi krok zarosła ścieżka.
Księżyc patrzy poprzez chmurę,
Zefir mu podaje skrzydła,
Brzozy przesyłają w górę
Najwonniejsze doń kadzidła.
Jak rozkosznie teraz czuję
Chłód, co zmysły me ożywia,
Jak ta cicha noc czaruje
I mą duszę uszczęśliwia.
Lecz oddałbym, mogę przysiąc,
Choćby to groziło zgubą,
Takich pięknych nocy tysiąc
Za noc jedną z moją lubą
Autor; Johann Wolfgang Goethe
Wyznanie
Co trudno ukryć? Ogień, wierzę,
Bowiem za dnia go zdradzi dym,
A w nocy płomień, dzikie zwierzę.
Lecz trudno ukryć na równi z nim
Miłość. Najgłębiej choć ukryta,
Każdy ją z oczu wyczyta.
Bowiem za dnia go zdradzi dym,
A w nocy płomień, dzikie zwierzę.
Lecz trudno ukryć na równi z nim
Miłość. Najgłębiej choć ukryta,
Każdy ją z oczu wyczyta.
Autor; Johann Wolfgang Goethe
piątek, 23 sierpnia 2013
Przepis na ciasto
Wyrwałam kartkę z kalendarza, a tam na odwrocie przepis na ciasto, tzn.bez okularów przeczytałam tylko PRZEPIS. Próbowałam dalej przeczytać go w całości bez okularów i wyszło to mniej więcej tak;
jabłka beszamelowe migdałowe w okularach tak; - jabłka faszerowane migdałami
34szklan ukranych, a urwanych ukrojonych - 3/4szklanki obranych-pokrojonych
upranych migdałów - uprażonych migdałów
14 szklank burowego sikru - 1/4 szklanki brązowego cukru
2łyżki wody - 2łyżki miodu
12 łyżeczki starej skórki - 1-2 łyżeczki startej skórki
czyterynowej - cytrynowej
1łyżeczka świętego? - 1łyżeczka świeżego
starego mibru - startego imbiru
12szklank gęsiej smietasy 36 38 proc. - 1/2szklanki gęstej śmietany( 36-proc)
4duże kawasowe jabłka -4 duże,kwaskowe jabłka
1szklank oku jodłowego -1szklanka soku jabłkowego
mało - masło
Może kiedyś napisze tutaj jak bez okularów przeczytałam sposób wykonania,ale dzisiaj dla zainteresowanych poprawne wykonanie ;-)
Wymieszać migdały z cukrem,miodem,skórką cytrynową i imbirem. Dodaj śmietanę (możesz zastąpić serkiem mascarpone),odstaw na pół godziny. Co jakiś czas mieszaj,aby cukier się rozpuścił.Rozgrzej piekarnik do 175 stopni.Wydrąż i wyrzuć gniazda z jabłek.Każde jabłko płytko natnij dookoła w najszerszym miejscu (inaczej pęknie w trakcie pieczenia). Owoce ułóż w szklanym żaroodpornym naczyniu i napełnij przygotowaną masą orzechowo-śmietanową. Do naczynia wlej sok jabłkowy. Posmaruj masłem arkusz folii aluminiowej,luźno ułóż go na jabłkach stroną z masłem do dołu.Piecz około godziny,potem zdejmij folię i piecz jeszcze jakieś 20 minut.Podawaj gorące, z kwaśną śmietana lub jogurtem.
Moje czytanie przepisu bez okularów przypomniało mi świetny kabaret, w którym Stanisław Tym czytał program telewizyjny.
;-))))))))))))))))))))))))
jabłka beszamelowe migdałowe w okularach tak; - jabłka faszerowane migdałami
34szklan ukranych, a urwanych ukrojonych - 3/4szklanki obranych-pokrojonych
upranych migdałów - uprażonych migdałów
14 szklank burowego sikru - 1/4 szklanki brązowego cukru
2łyżki wody - 2łyżki miodu
12 łyżeczki starej skórki - 1-2 łyżeczki startej skórki
czyterynowej - cytrynowej
1łyżeczka świętego? - 1łyżeczka świeżego
starego mibru - startego imbiru
12szklank gęsiej smietasy 36 38 proc. - 1/2szklanki gęstej śmietany( 36-proc)
4duże kawasowe jabłka -4 duże,kwaskowe jabłka
1szklank oku jodłowego -1szklanka soku jabłkowego
mało - masło
Może kiedyś napisze tutaj jak bez okularów przeczytałam sposób wykonania,ale dzisiaj dla zainteresowanych poprawne wykonanie ;-)
Wymieszać migdały z cukrem,miodem,skórką cytrynową i imbirem. Dodaj śmietanę (możesz zastąpić serkiem mascarpone),odstaw na pół godziny. Co jakiś czas mieszaj,aby cukier się rozpuścił.Rozgrzej piekarnik do 175 stopni.Wydrąż i wyrzuć gniazda z jabłek.Każde jabłko płytko natnij dookoła w najszerszym miejscu (inaczej pęknie w trakcie pieczenia). Owoce ułóż w szklanym żaroodpornym naczyniu i napełnij przygotowaną masą orzechowo-śmietanową. Do naczynia wlej sok jabłkowy. Posmaruj masłem arkusz folii aluminiowej,luźno ułóż go na jabłkach stroną z masłem do dołu.Piecz około godziny,potem zdejmij folię i piecz jeszcze jakieś 20 minut.Podawaj gorące, z kwaśną śmietana lub jogurtem.
Moje czytanie przepisu bez okularów przypomniało mi świetny kabaret, w którym Stanisław Tym czytał program telewizyjny.
;-))))))))))))))))))))))))
środa, 21 sierpnia 2013
Cudo
Moja fascynacja zachodami słońca ma swój ciąg dalszy. Szczególnie dzisiejszego wieczoru kolory na niebie pozwoliły na upajanie się ich dziełem.
Najpiękniejszy opis nie odda tego widoku.....
wtorek, 20 sierpnia 2013
Pamiętam ten dzień
"Jest zimowy,chłodny wieczór. Siedzę przy kominku owinięta w koc. Nuda zżera moje myśli. Nagle jakieś olśnienie błyska w moim umyśle. Zrzucam koc i biegnę w kierunku biurka. Odsuwam krzesło, biorę kartkę i długopis. Całą falę niewyjaśnionych słów zapisuję na papierze. Nie rozumiem sama tego co piszę... Wiem tylko, że przypominam sobie jakieś ważne wydarzenie, jakiś dzień, który przyniósł ze sobą wiele wrażeń i przygód.
Pamiętam, że znajdowałam się w dziwnym miejscu. Ponieważ mam naturę ciekawską, postanowiłam przedostać się na inny obszar i zwiedzić nowe miejsca. Gdy ujrzałam pewien otwór, postanowiłam włożyć przez niego głowę i rozejrzeć się po okolicy. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Nagle ktoś gwałtownie złapał mnie za łepetynę i wyciągnął. Byłam zadowolona, że jakaś miła osoba pomogła mi przedostać się na drugą stronę. Aby okazać swoją wdzięczność, chciałam przywitać się i grzecznie powiedzieć: "Dzień dobry". Ku mojemu zdziwieniu, osoba ta dała mi mocnego klapsa. Teraz już naprawdę nie rozumiałam o co tu chodzi. Ponieważ klaps sprawił ból, rozpłakałam się. Byłam sama w otoczeniu wielkich stworów w błękitnym ubraniu. Różniłam się od nich dwoma rzeczami: byłam mała i bezbronna. Czułam, że serce trzepocze mi się jak ptak w klatce. Bałam się, że te stwory zrobią mi krzywdę. Moje przeczucia spełniły się, bo po chwili zaczęli wpychać mi do buzi i nosa jakieś przyrządy. Nie było to przyjemne uczucie...
Po tych katuszach wzięto mnie do innego miejsca. Tam zrobili mi przymusową kąpiel. Mimo, że protestowałam - olbrzymy nie zwracały na to uwagi. Po osuszeniu mnie, zaczęli dokładnie mi się przyglądać, mierzyć i ważyć. Ceremonie te nieco mnie zawstydziły, bo byłam goluteńka. Wreszcie te wszystkie "oględziny" skończyły się. Miałam przynajmniej taką nadzieję. Niestety!
Kazano mnie ubrać. Ubrana, poczułam się znacznie lepiej. Następnie odłożono mnie na jakąś półkę, niby nieciekawą książkę. Nie mogłam poruszać nogami, które związano mi ciasno. Właśnie to popsuło moje plany, bo miałam zamiar uciec z oazy olbrzymów. Teraz mogłam jedynie poruszać rękami. Byłam zła na siebie, że z powodu nadmiernej ciekawości wpadłam w tarapaty.
Ponieważ poczułam zmęczenie, zamknęłam delikatnie powieki i zapadłam w głęboki sen. Wydawało mi się, że spałam parę godzin. Ze słodkiego snu zbudziło mnie szarpnięcie natrętnego olbrzyma, który od samego początku był przy mnie. Teraz już naprawdę mnie denerwował. Próbowałam go uderzyć, odepchnąć od siebie, ale on tylko uśmiechnął się i powiedział:" cicho m a l u t k a". Tego znieważenia mojej osoby nie wytrzymałam i wydarłam się. Ku swojemu zdziwieniu, z gardła wydostał mi się jakiś dziwny dźwięk brzmiący tak: "łaaaaaaaaaaaaaa!!!". Olbrzym chwycił mnie za ciasno związane ubranie i wrzucił na przedziwny pojazd. Od tej pory wiedziałam już, że nie mam żadnego wpływu na to, co zrobiła ze mną te stwory! Po przejażdżce znalazłam się w innym pomieszczeniu. Podwieziono mnie do jakiegoś olbrzyma. Później okazało się, że to olbrzym płci żeńskiej ( inaczej;olbrzymka). Położyli mnie przy niej, a ja miałam tylko nadzieję, że ona nie będzie mnie teraz kapała... Miałam pewne uprzedzenia do tych stworów, ale ta olbrzymka była dla mnie dobra, delikatna i czuła. Zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo różniła się od innych. Po kilku wizytach u niej czułam się już bezpiecznie tylko w jej ramionach. Zawsze miała na twarzy serdeczny uśmiech, a gdy przytulała mnie, często mówił w niezrozumiałym dla mnie języku. Brzmiało to mniej więcej tak:"aj titiitiii,ajtitititi".
Wizyty u niej odbywały się dosyć często, chyba co trzy godziny. Nie tylko znajdowałam spokój w jej ramionach, ale także otrzymywałam cudowny eliksir, który zaspakajał mój głód.
Nagle ocknęłam się z tego dziwnego natchnienia....i i i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wszystko co opisałam nie było zwykłym wytworem wyobraźni! Działo się to na oddziale położniczym w Kędzierzynie - Koźlu dwunastego stycznia tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego dziewiątego roku."
Czasem porządki w szafach pozwalają odnaleźć takie perełki. Opowiadanie to napisała moja córcia kilkanaście lat temu, na zadany w szkole temat "Pamiętam ten dzień".
Dziękuję, że JESTEŚ !
Pamiętam, że znajdowałam się w dziwnym miejscu. Ponieważ mam naturę ciekawską, postanowiłam przedostać się na inny obszar i zwiedzić nowe miejsca. Gdy ujrzałam pewien otwór, postanowiłam włożyć przez niego głowę i rozejrzeć się po okolicy. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Nagle ktoś gwałtownie złapał mnie za łepetynę i wyciągnął. Byłam zadowolona, że jakaś miła osoba pomogła mi przedostać się na drugą stronę. Aby okazać swoją wdzięczność, chciałam przywitać się i grzecznie powiedzieć: "Dzień dobry". Ku mojemu zdziwieniu, osoba ta dała mi mocnego klapsa. Teraz już naprawdę nie rozumiałam o co tu chodzi. Ponieważ klaps sprawił ból, rozpłakałam się. Byłam sama w otoczeniu wielkich stworów w błękitnym ubraniu. Różniłam się od nich dwoma rzeczami: byłam mała i bezbronna. Czułam, że serce trzepocze mi się jak ptak w klatce. Bałam się, że te stwory zrobią mi krzywdę. Moje przeczucia spełniły się, bo po chwili zaczęli wpychać mi do buzi i nosa jakieś przyrządy. Nie było to przyjemne uczucie...
Po tych katuszach wzięto mnie do innego miejsca. Tam zrobili mi przymusową kąpiel. Mimo, że protestowałam - olbrzymy nie zwracały na to uwagi. Po osuszeniu mnie, zaczęli dokładnie mi się przyglądać, mierzyć i ważyć. Ceremonie te nieco mnie zawstydziły, bo byłam goluteńka. Wreszcie te wszystkie "oględziny" skończyły się. Miałam przynajmniej taką nadzieję. Niestety!
Kazano mnie ubrać. Ubrana, poczułam się znacznie lepiej. Następnie odłożono mnie na jakąś półkę, niby nieciekawą książkę. Nie mogłam poruszać nogami, które związano mi ciasno. Właśnie to popsuło moje plany, bo miałam zamiar uciec z oazy olbrzymów. Teraz mogłam jedynie poruszać rękami. Byłam zła na siebie, że z powodu nadmiernej ciekawości wpadłam w tarapaty.
Ponieważ poczułam zmęczenie, zamknęłam delikatnie powieki i zapadłam w głęboki sen. Wydawało mi się, że spałam parę godzin. Ze słodkiego snu zbudziło mnie szarpnięcie natrętnego olbrzyma, który od samego początku był przy mnie. Teraz już naprawdę mnie denerwował. Próbowałam go uderzyć, odepchnąć od siebie, ale on tylko uśmiechnął się i powiedział:" cicho m a l u t k a". Tego znieważenia mojej osoby nie wytrzymałam i wydarłam się. Ku swojemu zdziwieniu, z gardła wydostał mi się jakiś dziwny dźwięk brzmiący tak: "łaaaaaaaaaaaaaa!!!". Olbrzym chwycił mnie za ciasno związane ubranie i wrzucił na przedziwny pojazd. Od tej pory wiedziałam już, że nie mam żadnego wpływu na to, co zrobiła ze mną te stwory! Po przejażdżce znalazłam się w innym pomieszczeniu. Podwieziono mnie do jakiegoś olbrzyma. Później okazało się, że to olbrzym płci żeńskiej ( inaczej;olbrzymka). Położyli mnie przy niej, a ja miałam tylko nadzieję, że ona nie będzie mnie teraz kapała... Miałam pewne uprzedzenia do tych stworów, ale ta olbrzymka była dla mnie dobra, delikatna i czuła. Zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo różniła się od innych. Po kilku wizytach u niej czułam się już bezpiecznie tylko w jej ramionach. Zawsze miała na twarzy serdeczny uśmiech, a gdy przytulała mnie, często mówił w niezrozumiałym dla mnie języku. Brzmiało to mniej więcej tak:"aj titiitiii,ajtitititi".
Wizyty u niej odbywały się dosyć często, chyba co trzy godziny. Nie tylko znajdowałam spokój w jej ramionach, ale także otrzymywałam cudowny eliksir, który zaspakajał mój głód.
Nagle ocknęłam się z tego dziwnego natchnienia....i i i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wszystko co opisałam nie było zwykłym wytworem wyobraźni! Działo się to na oddziale położniczym w Kędzierzynie - Koźlu dwunastego stycznia tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego dziewiątego roku."
Czasem porządki w szafach pozwalają odnaleźć takie perełki. Opowiadanie to napisała moja córcia kilkanaście lat temu, na zadany w szkole temat "Pamiętam ten dzień".
Dziękuję, że JESTEŚ !
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Krokodyl i inne
Ach te zachody słońca!!!
ten wygląda jak krokodyl?
a to - niebo dla zakochanych
ech, koniec żartów - nadciąga deszcz
ten wygląda jak krokodyl?
a to - niebo dla zakochanych
ech, koniec żartów - nadciąga deszcz
.... i ja tam byłam
W miniony weekend wybrałam się odwiedzić rodzinne strony. Ponieważ pogoda sprzyjała, wybrałam się na wycieczkę do pobliskiego zamku Czocha. Troszkę do tej wizyty sprowokowała mnie niedawno wyświetlana świetna komedia "Gdzie jest generał?". Zamek i okolice były tłem do powstania tego filmu. Tereny piękne, zamek napawa nostalgią i....ja tam byłam, chociaż miodu i wina nie piłam ;-)
Niestety dała mi o sobie znać ''złośliwość rzeczy martwych" i zdążyłam zrobić tylko kilka zdjęć zamku.
Jeśli ktoś będzie miał po drodze - polecam odwiedzenie zamku!
Minusem są drogie opłaty ( 5zł samochód osob.) za miejsce na tzw.parkingu(obok zamku), bo ja nie nazwałabym tak miejsca, które z wyglądu przypomina raczej tor z przeszkodami.
Chociaż widać, że najbardziej miłym gościem zamku byłby - sponsor.
Zamek Czocha - obronny zamek położony w miejscowości Sucha( Czocha), gmina Leśna, nad Zalewem Leśniańskim na rzece Kwisa.
czwartek, 15 sierpnia 2013
Wyborne jedzenie babci Uli
Lubię gotować, ale czasem dopada mnie totalny
brak pomysłu, więc pytam moich domowników;
- co mam ugotować?
Oczywiście patrzą na mnie wymownym wzrokiem i odpowiadają
- wszystko jedno, co ugotujesz jest pyszne!
No, to mi pomogli ;-)
Dlatego pomyślałam dzisiaj będzie niespodzianka!
Moja propozycja ......................... na śniadanie ;
na obiad.....................................
a na kolacje ...........;-)))
- co mam ugotować?
Oczywiście patrzą na mnie wymownym wzrokiem i odpowiadają
- wszystko jedno, co ugotujesz jest pyszne!
No, to mi pomogli ;-)
Dlatego pomyślałam dzisiaj będzie niespodzianka!
Moja propozycja ......................... na śniadanie ;
na obiad.....................................
a na kolacje ...........;-)))
środa, 14 sierpnia 2013
Motyle
Od jakiegoś czasu myślałam o zmianie kolorystyki w naszym mieszkaniu. Chciałam wprowadzić oprócz kolorów jakiś lekki motyw. No i pierwsza myśl - motyle!
„Motyle” Wanda Chotomska
W szarych miastach
szary beton, szary asfalt.
W szarych miastach
szare dymy aż do nieba.
Nie ma miejsca dla motyli
w szarych miastach,
a tak mało, tak niewiele im potrzeba.
Taki motyl
to ma skromne wymagania
nie je masła
ani mięsa, ani chleba,
nie potrzeba mu mieszkania
i ubrania, i
inwestować w niego wcale nie potrzeba.
Ludzie mówią,
że to tylko zwykły owad,
a to przecież
do krainy czarów bilet,
wstęp do bajki
i przygoda kolorowa,
więc pomyślcie o motylach choć przez chwilę.
Dla motyli
trzeba miejsce zrobić w miastach
i odkurzyć zakurzony błękit nieba,
żeby słońcem i kwiatami
zakwitł asfalt,
tylko tyle i nic więcej już nie trzeba.
szary beton, szary asfalt.
W szarych miastach
szare dymy aż do nieba.
Nie ma miejsca dla motyli
w szarych miastach,
a tak mało, tak niewiele im potrzeba.
Taki motyl
to ma skromne wymagania
nie je masła
ani mięsa, ani chleba,
nie potrzeba mu mieszkania
i ubrania, i
inwestować w niego wcale nie potrzeba.
Ludzie mówią,
że to tylko zwykły owad,
a to przecież
do krainy czarów bilet,
wstęp do bajki
i przygoda kolorowa,
więc pomyślcie o motylach choć przez chwilę.
Dla motyli
trzeba miejsce zrobić w miastach
i odkurzyć zakurzony błękit nieba,
żeby słońcem i kwiatami
zakwitł asfalt,
tylko tyle i nic więcej już nie trzeba.
udało się ;-) kupiłam plakat i dywan w Leroy Merlin
„Motyl” Wanda Chotomska
Jednemu panu ze skwerku
motyl siadł na gazecie.
A pan powiedział ponuro:
- I po co to komu na świecie?
Ani to z pierza, ani z mięsa,
z kwiatka na kwiatek się wałęsa,
na kotlet to się nie nadaje,
nie znosi tak jak kura jajek,
choćbyś i w ulu go zamykał,
nie da ci miodu do piernika,
nie daje mleka tak jak krowy
i jakiś taki - za kolorowy...
motyl siadł na gazecie.
A pan powiedział ponuro:
- I po co to komu na świecie?
Ani to z pierza, ani z mięsa,
z kwiatka na kwiatek się wałęsa,
na kotlet to się nie nadaje,
nie znosi tak jak kura jajek,
choćbyś i w ulu go zamykał,
nie da ci miodu do piernika,
nie daje mleka tak jak krowy
i jakiś taki - za kolorowy...
A dwaj poeci, patrząc,
jak motyl skrzydła rozchyla,
bardzo cichutkim szeptem
szepnęli do motyla:
- Gdyby nie było motyli,
my byśmy je wymyślili.
I chronili przed tym panem,
chronili!
jak motyl skrzydła rozchyla,
bardzo cichutkim szeptem
szepnęli do motyla:
- Gdyby nie było motyli,
my byśmy je wymyślili.
I chronili przed tym panem,
chronili!
wiersze o motylach ze strony -
http://p6.przedszkola.net.pl/grupy/motylki/wiersze-i-piosenki-o-motylach.html
wtorek, 13 sierpnia 2013
Irena Trojanek-Szmidtowa
" podpatrzyłam"
widzę
jak z przychylnych obłoków
mościsz posłanie
na nasze nieskończone
razem
widzę
jak wsparty o podniebie
czekasz na mnie
niecierpliwie
widzę
z jakim uporem
wpatrujesz się
kiedy klepsydry
przechylonych ku sobie
serc
wysunie się ostatnie
-ziarenko
widzę
jak z przychylnych obłoków
mościsz posłanie
na nasze nieskończone
razem
widzę
jak wsparty o podniebie
czekasz na mnie
niecierpliwie
widzę
z jakim uporem
wpatrujesz się
kiedy klepsydry
przechylonych ku sobie
serc
wysunie się ostatnie
-ziarenko
Miałam zaszczyt poznać Panią Irenę i wspominam czas, gdy osobiści mówiła mi swoje wiersze.
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
niedziela, 11 sierpnia 2013
widok z okna
Czasem łapię aparat i utrwalam chwile jakie widzę za oknem ;-)
Szczególnie piękne są zachody słońca.
Szczególnie piękne są zachody słońca.
piątek, 9 sierpnia 2013
to co ważne
"Ta jedna chwila"
Każdym przeżytym dniem
Pragnę nim być
Dniem który da
Co we mnie najlepsze
Jestem sama
Lecz nie samotna
Mój najwspanialszy dzień
Jest wciąż tajemnicą
Łamałam swe serce
Dla każdego sukcesu
By poczuć słodycz
Doświadczałam bólu
Wznoszę się i upadam
Lecz mimo wszystko
Tak wiele [mi] pozostaje
Refren:
Pragnę tej jednej chwili
W której jestem kimś więcej
Niż mogłabym wymarzyć
Gdy każdy z mych snów
Jest o jedno uderzenie serca
A odpowiedzi mam wszystkie przed sobą
Daj mi choć tą jedną chwilę
By ścigać się z przeznaczeniem
Własnie wtedy przez ten moment
Ja poczuję, poczuję nieśmiertelność
Żyłam, by być najlepszą
Chcę tego wszystkiego
Nie pora na mniej
Ułożyłam swe plany
Teraz ty złoż swoją szansę
W moich dłoniach
Refren:
Podaruj mi choć tę jedną chwilę
W której jestem kimś więcej
Niż mogłabym wymarzyć
Gdy każdy z mych snów
Jest o jedno uderzenie serca
A odpowiedzi mam wszystkie przed sobą
Daj mi choć tą jedną chwilę
By ścigać się z przeznaczeniem
Właśnie wtedy przez ten moment
Ja poczuję, poczuję nieśmiertelność
Jesteś zwycięzcą
Na całe życie
Jeśli ją uchwycisz
Tą jedną chwilę
Spraw, by zajaśniała
Refren:
Podaruj mi choć jedną chwilę
W której jestem kimś więcej
Niż mogłabym wymarzyć
Gdy każdy z mych snów
Jest o jedno uderzenie serca
A odpowiedzi mam wszystkie przed sobą
Daj mi choć tą jedną chwilę
By ścigać się z przeznaczeniem
Właśnie wtedy, w tej chwili
Stanę się wolna
Będę wolna
( tłumaczenie tekstów piosenek - tekstowo.pl .)
czwartek, 8 sierpnia 2013
Dobre na upał
Kukam na różne blogi kulinarne, bo nie mam pomysłu co gotować w czasie takich upałów. Nie udało się ściągnąć pomysłu od innych, co mogłabym zrobić szybko?. Zadzwoniłam do mamy. Wiadomo najlepsze rady u mamy ;-) No i podpowiedź była natychmiast - " córcia, najlepsze są proste przepisy, my z tatuśkiem dzisiaj mamy na obiad młode ziemniaczki z masłem posypane koperkiem i do tego kefir". Faktycznie proste, szybkie do zrobienia a jakie smaczne, mniaaaam!!! Chyba, że ktoś nie lubi kefirku - to musi dalej szukać pomysłu na innych blogach ;-)
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Ciasto jak letnie chmurki.
Ciasto lekkie, puchowe jak chmurki latem. Do tego ciasta pasują każde owoce - świeże i mrożone. Przepis dostałam od siostry i piekłam je wielokrotnie, bo szybko się robi a jeszcze szybciej znika z talerza ;-)
Składniki:
6 jajek
3/4 szklanki cukru
150 ml oleju
2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
owoce: świeże lub zamrożone (dałam 1/2 szklanki wydrylowanych wiśni i 1/2 szklanki jagód)
Jajka utrzeć, pod koniec ucierania dodając
stopniowo cukier, ucierać ok.1 minuty. Wlewać
olej, cały czas ucierając. Dodać mąkę z proszkiem (przesianą), delikatnie wmieszać
do ciasta.
Ciasto robiłam w malakserze,wiec ucieranie w całości trwało ok. 3 minuty.
Ciasto robiłam w malakserze,wiec ucieranie w całości trwało ok. 3 minuty.
Ciasto
wlać do formy,(ta miała wymiary 25 x 25 cm). Można formę wyłożyć papierem, ale ja tym razem posmarowałam margaryną. Na wierzch wysypać owoce.
Piec w temperaturze 170ºC przez około 45 - 50 minut (lub dłużej,
do tzw. suchego patyczka).
Smacznego - nawet nie zdążyłam powiedzieć ;-) chyba upiekę następne, może z czarną i czerwona porzeczką?
sobota, 3 sierpnia 2013
zachód słońca
Upał za oknem....umysł mam chyba rozmiękczony i już brakuje pomysłów ;-( Oczywiście uwielbiam słońce, lato...no,ale nie koniecznie w domu przy temperaturze ponad 34 stopnie, dlatego proszę - wybaczcie kochani. Jedynie mam odrobinę zapału wieczorem, wtedy łapie aparat,żeby utrwalić zachody słońca, które zapierają dech w piersiach. Pozdrawiam cieplutko ;-))))
Subskrybuj:
Posty (Atom)