Nostalgia mnie dopadła i wspomniałam sobie m.in, kiedy byłam dzieckiem moja Mamusia piekła takie drożdżowe bułeczki... ten cudowny aromat pieczonych bułeczek i nasza dziecięca niecierpliwość "no kiedy się upieką?", po latach nic się w tym nie zmieniło;) , bo kiedy piekę te bułeczki, moi domownicy również dopytują ..."no kiedy?".
Przepis:2,5 szklanki mąki tortowa
(a najlepsza polohrubá z Czech, nasza krupczatka troszkę za gruba)
3 dkg drożdży,
3/4 szklanki mleka,
1/2 szklanki cukru,
2 jajka,
1 żółtko
80 g masła(stopione),
szczypta soli
Świeże drożdże rozpuszczać w ciepłym mleku z łyżeczką cukru, odczekać aż wyrośnie. W tym czasie przesiać mąkę, dodać 2 jajka i 1 żółtko, mleko, cukier, szczyptę soli i podrośnięte drożdże, wymieszać ciasto i na to wylewać stopione, cieple masło( wyrzuciłam z kuchni margarynę i to bardzo dobry pomysł;) gdyż Amerykanie dostali na to czas aż 3 lata, aby wycofać margarynę jako środek spożywczy- taki news w bonusie;-)
Odstawiłam do wyrośnięcia ok.1godziny...to czas, by zrobić sobie pysznej kawy albo innego napoju wg zapotrzebowania;-))), no i wtedy przygotowujemy farsze do naszych bułeczek,np.serowy, makowy lub owocowy., u mnie były z wiśniami. Po tym czasie, pięknie wyrośnięte ciasto wyłożyłam na stolnice i pokroiłam na małe kawałeczki(jak na zdjęciu) nałożyłam do środka wisienki i uformowałam kształt bułeczki. Na blaszce spora ilość roztopionego masła i do tego wkładałam bułeczki, jedna przy drugiej(duża ilość masła nie pozwoli, aby skleiły się w jedno podczas pieczenia).
Do nagrzanego piekarnika, piec 170stopni ok.40 minut.
jeszcze ciepłe można pooddzielać... szybciej ostygną;-)
POZDRAWIAM SERDECZNIE I ŻYCZĘ SMACZNEGO;-)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz