Korzystając w sobotę z pięknej pogody wybraliśmy się na wycieczkę do Czech. A kiedy byliśmy już zmęczeni wędrówką nabraliśmy ochoty na ich potrawy. Gdy jestem w Czechach i mam coś zjeść to nic innego nie przychodzi mi na myśl, jedynie knedliki z sosem;-)
Usiedliśmy w przydrożnej restauracyjce a miły kelner zaserwował nam zamówione pyszne dania...
knedle z gulaszem( na ostro) ach, szkoda, że nie można przekazać wyśmienitego aromatu...
ziemniaczane talarki ze smażonym kalafiorem/ smażone na dobrym świeżym oleju, widać, że można;-)
przytulne małe miasteczko w Czechach, ale nie zapamiętałam nazwy...
a w niedzielę mogliśmy podziwiać urocze dekoracje dożynkowe...
i jeszcze niedzielny spektakularny zachód słońca...
No i tak minął cudnie słoneczny, kolorowy weekend.
Życzę radosnego poniedziałku;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz