Szukaj na tym blogu

wtorek, 20 sierpnia 2013

Pamiętam ten dzień

"Jest zimowy,chłodny wieczór. Siedzę przy kominku owinięta w koc. Nuda zżera moje myśli. Nagle jakieś olśnienie błyska w moim umyśle. Zrzucam koc i biegnę w kierunku biurka. Odsuwam krzesło, biorę kartkę i długopis. Całą falę niewyjaśnionych słów zapisuję na papierze. Nie rozumiem sama tego co piszę... Wiem tylko, że przypominam sobie jakieś ważne wydarzenie, jakiś dzień, który przyniósł ze sobą wiele wrażeń i przygód.
Pamiętam, że znajdowałam się w dziwnym miejscu. Ponieważ mam naturę ciekawską, postanowiłam przedostać się na inny obszar i zwiedzić nowe miejsca. Gdy ujrzałam pewien otwór, postanowiłam włożyć przez niego głowę i rozejrzeć się po okolicy. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Nagle ktoś gwałtownie złapał mnie za łepetynę i wyciągnął. Byłam zadowolona, że jakaś miła osoba pomogła mi przedostać się na drugą stronę. Aby okazać swoją wdzięczność, chciałam przywitać się i grzecznie powiedzieć: "Dzień dobry". Ku mojemu zdziwieniu, osoba ta dała mi mocnego klapsa. Teraz już naprawdę nie rozumiałam o co tu chodzi. Ponieważ klaps sprawił ból, rozpłakałam się. Byłam sama w otoczeniu wielkich stworów w błękitnym ubraniu. Różniłam się od nich dwoma rzeczami: byłam mała i bezbronna. Czułam, że serce trzepocze mi się jak ptak w klatce. Bałam się, że te stwory zrobią mi krzywdę. Moje przeczucia spełniły się, bo po chwili zaczęli wpychać mi do buzi i nosa jakieś przyrządy. Nie było to przyjemne uczucie... 
Po tych katuszach wzięto mnie do innego miejsca. Tam zrobili mi przymusową kąpiel. Mimo, że protestowałam - olbrzymy nie zwracały na to uwagi. Po osuszeniu mnie, zaczęli dokładnie mi się przyglądać, mierzyć i ważyć. Ceremonie te nieco mnie zawstydziły, bo byłam goluteńka. Wreszcie te wszystkie "oględziny" skończyły się. Miałam przynajmniej taką nadzieję. Niestety!
Kazano mnie ubrać. Ubrana, poczułam się znacznie lepiej. Następnie odłożono mnie na jakąś półkę, niby nieciekawą książkę. Nie mogłam poruszać nogami, które związano mi ciasno. Właśnie to popsuło moje plany, bo miałam zamiar uciec z oazy olbrzymów. Teraz mogłam jedynie poruszać rękami. Byłam zła na siebie, że z powodu nadmiernej ciekawości wpadłam w tarapaty.
Ponieważ poczułam zmęczenie, zamknęłam delikatnie powieki i zapadłam w głęboki sen. Wydawało mi się, że spałam parę godzin. Ze słodkiego snu zbudziło mnie szarpnięcie natrętnego olbrzyma, który od samego początku był przy mnie. Teraz już naprawdę mnie denerwował. Próbowałam go uderzyć, odepchnąć od siebie, ale on tylko uśmiechnął się i powiedział:" cicho m a l u t k a". Tego znieważenia mojej osoby nie wytrzymałam i wydarłam się. Ku swojemu zdziwieniu, z gardła wydostał mi się jakiś dziwny dźwięk brzmiący tak: "łaaaaaaaaaaaaaa!!!". Olbrzym chwycił mnie za ciasno związane ubranie i wrzucił na przedziwny pojazd. Od tej pory wiedziałam już, że nie mam żadnego wpływu na to, co zrobiła ze mną te stwory! Po przejażdżce znalazłam się  w innym pomieszczeniu. Podwieziono mnie do jakiegoś olbrzyma. Później okazało się, że to olbrzym płci żeńskiej ( inaczej;olbrzymka). Położyli mnie przy niej, a ja miałam tylko nadzieję, że ona nie będzie mnie teraz kapała... Miałam pewne uprzedzenia do tych stworów, ale ta olbrzymka była dla mnie dobra, delikatna i czuła. Zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo różniła się od innych. Po kilku wizytach u niej czułam się już bezpiecznie tylko w jej ramionach. Zawsze miała na twarzy serdeczny uśmiech, a gdy przytulała mnie, często mówił w niezrozumiałym dla mnie języku. Brzmiało to mniej więcej tak:"aj titiitiii,ajtitititi".
Wizyty u niej odbywały się dosyć często, chyba co trzy godziny. Nie tylko znajdowałam spokój w jej ramionach, ale także otrzymywałam cudowny eliksir, który zaspakajał mój głód.
      Nagle ocknęłam się z tego dziwnego natchnienia....i i i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wszystko co opisałam nie było zwykłym wytworem wyobraźni! Działo się to na oddziale położniczym w Kędzierzynie - Koźlu dwunastego stycznia tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego dziewiątego roku."
 
Czasem porządki w szafach pozwalają odnaleźć takie perełki. Opowiadanie to napisała moja córcia kilkanaście lat temu, na zadany w szkole temat "Pamiętam ten dzień".

                                                                 Dziękuję, że JESTEŚ !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz